No i zaczęło się…ciemne, długie i deszczowe dni w Szkocji. Łagodny i nawet słoneczny październik za nami. Złota jesień się skończyła, listopad przyniósł więcej chłodu i deszczu. Czekałam na odpowiedni dzień, żeby napisać o czekoladzie do picia, lecz potrzebowałam takiego dnia, kiedy zimny deszcz zalewa szyby w oknach. Palę wtedy ogień w kominku i robię gorącą czekoladę…
1. Czekolada na gorąco- wersja mooooocno czekoladowa dla miłośników gęstych i czekoladowych napojów.
Polecam na: zimne listopadowe dni, poranki poniedziałkowe lub inne wyjatkowo paskudne dni.
Czekolada jest gorąca, gęsta i mocna, stawia lepiej na nogi niż największy kubek kawy. Nie polecam przed snem 🙂
W wersji wieczorowej, dodaję „kilka kropel” ulubionego alkoholu, np marsali lub likieru pomarańczowego.
Ludwik XV dodawał żółtka i sam osobiście przygotowywał czekoladę w swoich prywatnych apartamentach, zapewne dla Madame de Pompadour. Przepis jest na stronie pałacu wersalskiego 🙂
Potrzebne składniki: szklanka mleka, kilka kostek ulubionej czekolady (dodaję około 30 g), 1 łyżeczka 100% kakao w proszku, 1 łyżeczka brązowego cukru
Mleko podgrzewamy w garnuszku, w filiżance rozrabiamy kakao z cukrem i dodajemy kilka łyżeczek ciepłego mleka, czekoladę dodajemy do mleka, dodajemy rozrobione kakao z cukrem i mieszamy wszystko, gotujemy chwilkę na małym ogniu, aż wszystkie składniki się dokładnie połączą i powstanie gładka i płynna czekolada. Można teraz dodać łyżeczkę nalewki lub likieru. Przelać czekoladę do filiżanki i od razu sie delektować.
Pięknie się komponuje z ciasteczkami oczywiście. Np z tymi babeczkami z cytrynowym lukrem. A przepis niedługo.
2. Kakao, wersja lekka, codzienna, śniadaniowa
Moja mama robiła nam takie kakao na śniadania. Najpierw ucierała prawdziwe kakao z cukrem i odrobiną ciepłego mleka a potem wszystko łaczyła z gorącym mlekiem. Rozlewała do szklanek robiąc piankę na wierzchu i podawała do śniadania, albo wtedy kiedy prosiliśmy o coś słodkiego ( tata zawsze proponował cukrowego baranka, który każdego roku zalegał w kuchennej szafce po świętach wielkanocnych 🙂 )
Potrzebne składniki: szklanka mleka, 1 i 1/2 łyżeczki 100% kakao, łyżeczka lub więcej cukru
Mleko zagotować w garnuszku, kakao i cukier rozetrzeć z kilkoma łyżeczkami ciepłego mleka, dodać wszystko do gotującego się mleka. Gotowe. Przelać do kubka. Pić od razu.
czekoladowe rozgrzanie, to lubię!
ooo chcę kubek takiej czekolady! 🙂
Ale super, na pewno spróbuję, bo nie dalej jak kilka dni temu chodził za mną ten pomysł zrobienia takiej prawdziwie czekoladowej gorącej czekolady, zamiast tych proszków 🙂
spróbuj jest boska! zapomnisz o proszkach 🙂
Takiej czekolady mi właśnie potrzeba… Ale skoro ma stawiać na nogi, to może zrobię jutro, bo już późno 😉
na każdego działa inaczej ale ja kiedyś nie moogłam zasnąć do 2 w nocy 😉
Smakowita czekolada rodem z wersalskich salonów, ale niestety, w tym miesiącu bez chrupiącego pieczywa z masełkiem i konfiturą 😉
Kakao roztarte z cukrem i zagotowane z mlekiem robiła moja mama i ja tez tylko tak robię.
Pozdrawiam 🙂
hahah…jest chlebek jest…jak sie spręże zdążę przed północą i dodam do listy 🙂 zakład ?
chlebek jest co tydzień tylko czasu brak i światła dziennego na zdjęcia 🙂
pozdrawiam 🙂
To było chyba przed brytyjska północą 😉 Załapał sie jak najbardziej, bo jest sliczny i bardzo apetyczny. Dziekuję 🙂